Dolna Austria to po prostu nuda w porównaniu z innymi krainami związkowymi, które pozostały w niemieckich rękach po rozparcelowaniu Habsburskiego Imperium. Dlatego właśnie hasło promujące odwiedziny tego regionu brzmi – „po prostu rozkosznie”. W opisie zachęcającym do odwiedzenia Hainburga znajdziemy informację o zadaszonej poczekalni, głośnych zapowiedziach i aktualnych informacjach o rozkładzie jazdy na stacji kolejowej KulturFabrik….

Ostre granie w Piranie
Piran nie kojarzył mi się nigdy z wakacjami. Zapewne to efekt wyłącznie listopadowych podróży do tego zapomnianego portu Republiki Weneckiej. W czasach kiedy w Słowenii walutą były sympatyczne tolary, odwiedziliśmy Piran trzy razy pod rząd w tę „niebezpieczną dla Polaków porę”. U nas szaruga, a tu słońce – w Dzień Niepodległości czyli w dzień Martinowanja można…

Beli-ssima
Vesna nie wygląda na swoje prawie sześćdziesiąt lat, choć pali jak smoczyca i nie odmawia kieliszka lozy do porannej kawy. Może właśnie dlatego – alkohol spożywany często „acz z rozumem” jak śpiewał Jaromir Nohavica; konserwuje, a wzmocniony słoną jadrańską bryzą konserwuje podwójnie. Dodatkowo, jeśli wierzyć teorii głoszącej wpływ imienia na nasze życie, któż miałby starzeć się wolniej niż kobieta nosząca imię Wiosna. Każdą…

Perast: na kresach republiki
Kelner nie jest w nastroju do zabawy. Z uwagą obsługuje tokującego przez telefon Francuza siedzącego dwa stoliki od nas. Gość znudzonym głosem opowiada swemu rozmówcy historię negocjacji jakie prowadzi w sprawie inwestycji w powstającą nieopodal nową marinę. Lokalnych partnerów opisuje z lekceważeniem, roztacza wizje przyszłych zysków popijając przy tym już drugie espresso. Jest siwym, szczupłym mężczyzną, od którego promieniuje spokój starych pieniędzy. Typ…

Szkoła mozaiki w Spilimbergo
W miasteczku akurat odbywało się lokalne święto. Czasami człowiek ma takie wakacyjne szczęście, że złość z powodu kłopotów z parkowaniem zamienia się w radość uczestnictwa w nieoczekiwanej zabawie. Bez żadnego planowania, tak po prostu. Już od wejścia w zona pedestriale kierującą w stronę centrum było widać, że trafiliśmy na starannie przygotowywaną imprezę. Na stołach zadaszonych kramów pośród…

Dwa ubrane miecze z Bardejowa
Bardiów leży tylko 30 km od Krynicy ale oba miasta dzieli około 500 lat. W 1412 roku król Zygmunt Luksemburski, ten sam który usiłował razem z Konradem Wallenrodem podzielić Polskę i partaczył kolejne wojny z Turkami oddał miasto w zastaw polskiemu szlachcicowi za 13.000 złotych. Chociaż Zygmunt był królem niemieckim Świętego Cesarstwa Rzymskiego, czyli takiej ówczesnej Unii Europejskiej to…

10 rzeczy do zrobienia w Hamburgu
1. Wycieczka statkiem po porcie Obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć fenomen tego miasta. Hamburg to drugi w Europie port, zajmujący się przeładunkiem kontenerów, towarów masowych i wszelkiego rodzaju drobnicy. Ściga się o palmę, a raczej żurawia pierwszeństwa z Rotterdamem i dzięki sprytnej polityce Niemiec, inwestycjom i jakości oferty jest coraz bliżej miejsca na…

Smród niemieckiej owcy w Dagebuhll
Szlezwik-Holsztyn to ponoć brunatny Land. Tak go przynajmniej czasami nazywają Niemcy, wyobrażający sobie, że są tolerancyjnymi i kulturalnymi Europejczykami, których brzydzi przemoc i puszczanie bąków w czasie dyskotekowych pląsów. Schleswig leży na górze, a Holstein na dole mapy. Przedziela je meandrująca rzeka Eider, która w okolicach Rendsburga przechodzi w Kanał Kiloński. Historia tej ziemi, to oprócz wypędzenia Słowian…

Murzyn z Palafrugell
Pamięć ludzka jest wybiórcza. Na szczęście. Jest krzywa zapominania ale istnieją również ślady pamięci i pamięć skojarzeniowa. Jeśli powiem na przykład – „Murzyn z psem”, to od razu przed oczami przewija się słynna scena z „Vabank”, w której Kramer widzi wychodzącego z mieszkania czarnoskórego dandysa prowadzącego na smyczy wielkiego doga Arlekina. Kiedy zobaczyłem na przedmieściach Palfrugell Murzyna jadącego na rowerze z…

Aiguablava a Costa Brava
Nazwę wymyślił kataloński nacjonalista Ferran Agulló i Vidal, polityk, poeta i autor przewodnika gastronomicznego po swojej ukochanej krainie. Nazwę nieco pretensjonalną – bo cóż to za określenie – dzielne wybrzeże, nieustraszone urwisko? „Dzielne Wybrzeże” – wyobraźmy sobie, że jakiś słupski wierszokleta nazywa tak nadbałtyckie urwiska. Ileż byłoby śmiechu. No ale po hiszpańsku Costa Brava brzmi jakoś tak bardziej zawadiacko, podobnie…