Skip to content
Menu
raport z podróży
  • Dlaczego?
  • kontakt
  • Polityka plików cookies (EU)
raport z podróży
prom na sylt

Smród niemieckiej owcy w Dagebuhll

Opublikowano 30 stycznia, 20161 lutego, 2017

owce w dagebull

Szlezwik-Holsztyn to ponoć brunatny Land. Tak go przynajmniej czasami nazywają Niemcy, wyobrażający sobie, że są tolerancyjnymi i kulturalnymi Europejczykami, których brzydzi przemoc i puszczanie bąków w czasie dyskotekowych pląsów. Schleswig leży na górze, a Holstein na dole mapy. Przedziela je meandrująca rzeka Eider, która w okolicach Rendsburga przechodzi w Kanał Kiloński. Historia tej ziemi, to oprócz wypędzenia Słowian przez Sasów około XII wieku również walki Duńczyków z Prusakami o zasobny Szlezwik i kontrolę nad tutejszymi portami. W konflikt ten wciągnięte zostały wszystkie najważniejsze europejskie potęgi.

„Jedynie trzy osoby na świecie wiedzą, o co chodzi w sporze o księstwa Szlezwik i Holsztyn. Książę Albert, który nie żyje, jeden niemiecki profesor, który oszalał, i ja – który o wszystkim zapomniałem” Lord Palmerston

Wojnę toczono na wszystkich frontach. Na lądzie i morzu, a propagandowy ostrzał ze strony niemieckiej prowadził Jakub Grimm, jeden z braci specjalistów od okrutnych bajek. Lubimy o sobie  myśleć, jak o powstańczym narodzie, tymczasem to Niemcy w połowie XIX wieku urządzali rewolty przeciwko duńskiej władzy. Podburzani przez sprytnego Bismarcka, który był największym beneficjentem konfliktu. Zwycięstwo w II wojnie o Szlezwik stało się trampoliną do jego dalszej kariery. Żelazny Kanclerz zyskał terytorium, zbudował poczucie niemieckiej dumy, osłabił prestiż Austrii i przeniósł bazę pruskiej marynarki wojennej z Gdańska do Kilonii. Historia złośliwie zatoczyła koło o  godzinie 4:45 dnia 1 września, kiedy to pancernik Schleswig-Holstein zaczął ostrzeliwać Westerplatte.

wattenmeer
wattenmeer

Zielone Niemcy

Jadąc od Hamburga w stronę Danii widać, że tak samo jak w Brandenburgii panuje tutaj niemiecka eko-obsesja napędzana unijnymi funduszami. Co prawda, w porównaniu do płaskich okolic Berlina liczba wiatraków mielących niemiecki  Luft maleje,  za to większość gospodarstw ma na dachach zainstalowane panele słoneczne. Płaskie i rurowe, ale nie tak skromnie jak u nas, po dwie czy cztery sztuki, lecz z butnym, niemieckim wypasem – po sześć albo i dwanaście. Im mniej słońca, tym więcej kolektorów.

Ekologia to nowa religia zjednoczonych Niemiec. Wyznawana z takim samą powszechnością jak kiedyś narodowy socjalizm i tak jak koncepcja Herrenvolk budująca poczucie wyższości wobec ludów czerpiących energię ze spalania węgla. Niemcy z OZE, czyli z tych stojących na baczność kompanii wiatraków wytwarzają prawie tyle samo energii co Polska ze wszystkich źródeł. Czyli około 170 terawatogodzin, a to z kolei dwa razy mniej niż niemiecka produkcja energii z węgla! Co oznacza ni mniej ni więcej, że chociaż Niemcy chcą być zielone, to dalej kochają brunatny kolor.

haukehainekoog
Szlezwik Holsztyn

Wiadomo, że jeśli coś ma przedrostek eko- albo bio- to z definicji musi być zdrowsze. I droższe. Dużo droższe. Owce snujące się wraz z towarzyszącym im ptactwem wśród traw i jezior Parku Hauke-Haien Koog na pierwszy rzut oka wydają się być certyfikowanymi ekologicznie bio-owcami. Spacerują sobie stadami po tutejszych łąkach,  tylko z rzadka niepokojone przez zagubionych na tej wietrznej nizinie niedzielnych turystów. Zwierzęta są  odgrodzone od dróg i ścieżek metalową siatką. Łąki wyglądają na stworzone „nur für Owce”, ale cel powstania tego terenu jest zupełnie inny. Jest to jedna z tych historii o holenderskim chłopcu, który palcem zatkał przeciekającą tamę. No, może nie do końca.

60%

Człowiek i morze

W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku wybudowano groblę, aby oddzielić od morza zalewane przez nie tereny. Chodziło nie tylko o powiększenie upraw rolnych ale przede wszystkim o stworzenie basenów dla wód tutejszych dwóch rzek Au i Lecker, spychanych zachodnimi wiatrami z powrotem w stronę lądu, tym samym nie mogących swobodnie ujść do Morza Północnego. Usypany wał oddziela słone morskie sztormy i przypływy od słodkowodnego systemu Hauke-Haien Koog. Jest to nazwisko fikcyjnej postaci – zarządcy grobli z książki „Jeździec na siwym koniu” napisanej przez lokalnego pisarza Teodora Storma. Wymyślony przez jednego człowieka bohater stał się patronem wymyślonej i zbudowanej przez innych ludzi konstrukcji.  Cały teren ma około 1.200 hektarów i stał się ulubionym miejscem przeróżnych gęsi, mew i kulików. Ptaki tak się rozpanoszyły, że w 2006 roku stworzono z nadmorskich łąk i jezior rezerwat.

„Hauke nosi się z zamiarem użycia nowego rodzaju grobli, którą wymyślił i zaplanował jeszcze w dzieciństwie. .…Zwyczaje chłopów mówią, że we wznoszonej konstrukcji należy umieścić „coś żywego”. Wcześniej odkupywano od Cyganów małe dzieci, które następnie zasypywano żywcem w masach piasku. Sam Hauke nie wyraża jednak zgody na ową procedurę. W momencie gdy robotnik chce pogrzebać psa, ratuje zwierzę. Cała społeczność utwierdza się więc w przekonaniu, że nad groblą będzie ciążyła klątwa.”  – Theodor Storm, „Schimmelreiter”

„Jeździec na siwym koniu” miał cztery różne ekranizacje. Pierwszą wyreżyserował Hans Deppe, ten sam, który w czasie II Wojny Światowej kręcił nazistowskie produkcyjniaki, a w zdemokratyzowanej amerykańskimi czołgami Bundesrepublik kontynuował karierę jako aktor i twórca filmów. Być może jeździł konno po okolicy wypatrując upiornego jeźdźca, który zwiastował niebezpieczeństwo na grobli. Tak naprawdę legenda pochodzi z Żuław, a po raz pierwszy ta historia pojawiła się w jakimś gdańskim wydawnictwie i dopiero potem Storm wykorzystał ją w swojej powieści. Jak widać nie tylko Kanał Kiloński łączy Morze Północne z Bałtykiem.


gdzie spać

Hotel Neuwarft 

co jeść

ryba (backfisch) w Austernfischer albo w którymś z Imbiss’ów

co wypić

Dithmarscher Pilsener, Hansens, Flensburger

muza

Jak owce to łąkiłan 

Wybrzeże w Dagebull

Hotel jest schludny i leży w samym centrum miasteczka. Szukamy najstarszych domów, tych zbudowanych na usypanych przez właścicieli wzgórkach, chroniących przed przypływami i rozlewającymi się na wiosnę rzekami. Miasteczko, dawniej wyspa składająca się z kilku osad jest częścią lądu dopiero od trzystu lat, kiedy to wybudowano po raz pierwszy system grobli. Główne atrakcje to wędrówki po błotach Wattenmeer, piwo i ryba w trzech lokalnych restauracjach i obserwacja nadjeżdżających z rzadka pociągów przywożących pasażerów promów płynących do Föhr lub Amrum.

domki w Dagebull
Dagebull

Idziemy wzdłuż grobli obserwując odpływ morza.  Nadbrzeże jest przecięte linią małych domków letniskowych zamieszkiwanych w czasie letnich weekendów przez mieszkańców Flensburga i okolic. Stoją jak różnokolorowe klocki Lego ułożone w równych odstępach. Zamiłowanie do Ordnung’u bywa przyjemne dla oczu. Zastanawiam się, gdzie w tym uporządkowanym niemieckim świecie pomalowanych kiosków Ruchu znajdują się toalety. Recepcjonistka naszego hotelu, Polka mówi, że letnicy z domków swoje potrzeby zaspokajają w okolicznych hotelach i restauracjach. No jasne, trudno sikać do morza podczas odpływu.

owce
owce z Hauke Haien Koog

Ścieżka wzdłuż morskiego brzegu dochodzi do terenu Hauke Haien Koog. Chcemy zobaczyć tory prowadzące wgłąb morza do jednej z wysepek. Transport jest możliwy tylko w czasie odpływu. Ponoć kiedyś lokomotywa napędzana była żaglem a pociągiem jeździli ludzie. Teraz spalinowy skład przewozi tylko towary. Mijamy samotnego biegacza odcinającego się jaskrawozielonym wdziankiem od szarości morskiego dna. Błota ciągną się aż po horyzont. Otwieramy furtkę z napisem głoszącym, że wchodzimy tam na własną odpowiedzialność. Europejskie państwa są jak neurotyczne kwoki, kontrolujące każdy ruch swoich bezwolnych kurczątek. Przecież wiadomo, że owce i gęsi to niebezpieczne zwierzęta.

Najgroźniejsze jest milczenie owiec, a słychać tylko szum wiatru. Podmuch niesie charakterystyczny smród padliny. Wychodzimy na szczyt wału i widzimy padniętą owcę leżącą w szuwarach wodnego oczka. Wygląda tak, jakby znajdowała się tam od dobrych kilku dni. Jej towarzyszki ze stoickim spokojem skubią trawę. Podchodzimy bliżej do jednej z owczych rodzin. Maluch nawet daje się pogłaskać po futrze.

tory na wyspę
tory na wyspę

Recepcjonistka w hotelu jest wyraźnie zadowolona, że ma polskich gości. Meldujemy odkrycie padniętej owcy. Macha ręką i mówi, że nikt tutaj się tym nie przejmuje, przyjedzie właściciel stada to się tym zajmie. – Ale kiedy ?  – Kiedyś przyjedzie, poza tym ekologiczne owce radzą sobie same -. Jakoś nie chce nam się wierzyć w te wyjaśnienia ale przyjmujemy je za dobrą monetę. Z jedną owcą Matka Ziemia powinna sobie poradzić.


Husum

  Można zobaczyć Nordsee Museum

Niebull

Można zobaczyć obrazy Emila Nolde

IMG_0606

Dzień dobiega końca, więc idziemy popatrzyć na najpiękniejszy na świecie kicz – morski zachód słońca. Grupka Niemców obserwuje odpływający w ciszy prom. Jeden z nich idzie w naszą stronę trzymając w palcach papierosa. Wiatr targa jego włosy. W plecaku mam zapalniczkę, osłaniam ogień i po chwili brodacz zaciąga się ze smakiem. Ponieważ nie palę i odmawiam poczęstunku woła kolegę, który w wyciągniętej dłoni trzyma butelkę Flensburgera. Z kieszeni wyciąga otwieracz.

Biorę piwo, siadamy na ławkach i próbujemy rozmawiać o niczym. Port to jest poezja, nawet tak małym mieście jak Dagebüll.

DSC_0034
Kliknij na obrazek jeśli chcesz przeczytać następny tekst

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie wpisy

  • Tam, gdzie Habsburg narobił w pościel leżąc z Jadwinią. 19 listopada, 2024
  • Ostre granie w Piranie 25 marca, 2023
  • Beli-ssima 31 stycznia, 2017
  • Perast: na kresach republiki 1 marca, 2016
  • Szkoła mozaiki w Spilimbergo 15 lutego, 2016

Archiwa

Kategorie

Tagi

Aiguablava alstersee begur beli calella de palafrugell cividale del friuli Costa Brava cres diabelski most dolnaaustria fiesta w miasteczku freski friuli habsburg hainburg haydn jadwiga Katalonia kiez landungsbrucken lipiński malarz pordenone morze północne most w cividale mozaiki muzeum w cividale ołtarz ratchis palafrugell palafrugell hiszpania Perast piran prom na cres prom na sylt ratchis Republika Wenecka soul kitchen speicherstadt spilimbergo sępy płowe sępy płowe chorwacja tartini tempietto longobardo tramontana wyspy chorwackie wyspy kvarner
©2025 raport z podróży | Powered by SuperbThemes
Zarządzaj zgodami plików cookie
Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Funkcjonalne Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych. Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
Zarządzaj opcjami Zarządzaj serwisami Zarządzaj {vendor_count} dostawcami Przeczytaj więcej o tych celach
Zobacz preferencje
{title} {title} {title}